Blog
Blog
Coś dla ciała, coś dla duszy
Coś dla ciała, coś dla duszy

Coś dla ciała i coś dla duszy – wywiad z Marysią Mańko (M), wolontariuszką Fundacji i trenerem personalnym, czyli o holistycznym podejściu do stylu życia. Rozmowę prowadziła Anna Sankowska (A) – wolontariuszka Fundacji.

Coś dla ciała i coś dla duszy – wywiad z Marysią Mańko, wolontariuszką Fundacji i trenerem personalnym, czyli o holistycznym podejściu do stylu życia. Rozmowę prowadziła Anna Sankowska – wolontariuszka Fundacji.

Skrzyżowanie dróg

A – Witaj, Marysiu. Dziękuję, że zgodziłaś się na rozmowę, myślę, że ważną dla bardzo wielu osób. Zanim opowiesz, co robisz na co dzień, powiedz, co robisz w Fundacji dla Rodziny, bo stąd się znamy.

M – Tak, znamy się z Fundacji dla Rodziny. Ponad dwa lata temu sama ukończyłam swój kurs Finanse po Bożemu. Miałam możliwość wziąć udział razem z mężem. Przeżyliśmy bardzo owocny czas 10 tygodni takich rekolekcji, które wiele zmieniły w naszym życiu. Zmieniła się relacja między nami i podejście do pieniędzy. Postanowiłam kontynuować, zrobiłam kolejny poziom rekolekcji – Największe błędy finansowe – i nie mogłam się oswoić z tą myślą, że miałby to być koniec podróży. Postanowiłam, że chcę dalej uczestniczyć w różnych  dziełach, które tworzy Fundacja dla Rodziny. Teraz jestem i wspieram jako tutor, wspomagam innych uczestników, którzy podejmują trud na rekolekcjach. Trwam w różnych inicjatywach modlitewnych razem z Fundacją. Jest mi tutaj po prostu dobrze.

Taka jest moja historia, taka jest moja droga. Cieszę się, że mogłam tutaj poznać tak wielu wspaniałych ludzi, od których bardzo dużo się uczę i czerpię inspirację. Dzięki temu czuję, że mogę być  bliżej Pana Boga, że mogę pogłębić z Nim relację.

A – Witaj, Marysiu. Dziękuję, że zgodziłaś się na rozmowę, myślę, że ważną dla bardzo wielu osób. Zanim opowiesz, co robisz na co dzień, powiedz, co robisz w Fundacji dla Rodziny, bo stąd się znamy.

 

M – Tak, znamy się z Fundacji dla Rodziny. Ponad dwa lata temu sama ukończyłam swój kurs Finanse po Bożemu. Miałam możliwość wziąć udział razem z mężem. Przeżyliśmy bardzo owocny czas 10 tygodni takich rekolekcji, które wiele zmieniły w naszym życiu. Zmieniła się relacja między nami i podejście do pieniędzy. Postanowiłam kontynuować, zrobiłam kolejny poziom rekolekcji – Największe błędy finansowe – i nie mogłam się oswoić z tą myślą, że miałby to być koniec podróży. Postanowiłam, że chcę dalej uczestniczyć w różnych  dziełach, które tworzy Fundacja dla Rodziny. Teraz jestem i wspieram jako tutor, wspomagam innych uczestników, którzy podejmują trud na rekolekcjach. Trwam w różnych inicjatywach modlitewnych razem z Fundacją. Jest mi tutaj po prostu dobrze.

Taka jest moja historia, taka jest moja droga. Cieszę się, że mogłam tutaj poznać tak wielu wspaniałych ludzi, od których bardzo dużo się uczę i czerpię inspirację. Dzięki temu czuję, że mogę być  bliżej Pana Boga, że mogę pogłębić z Nim relację.

Miłość i ufność

Wsparcie w osiąganiu celów

A – Marysiu, podczas jednego ze spotkań w czasie rekolekcji Finanse po Bożemu (w jednej z edycji byłaś u mnie tutorem) natchnęłaś mnie do pracy nad sobą, do zadbania o siebie, do przeprowadzenia zmiany. Zdradź, proszę, czym Ty się zajmujesz. Według mnie przemieniasz ludzi. Jak Ty to widzisz?  Opowiedz o tym. 

M – Tak, tak (uśmiech), przemieniam ludzi. Na co dzień jestem trenerem personalnym, trenerem grup, jestem też przedstawicielem Thermomiksa. Moją życiową misją jest wspieranie i pomoc osobom w ich aktywności fizycznej, w osiąganiu celów – zarówno sportowych, jak i zdrowotnych, bo są to nieodłączne elementy. Staram się w swojej pracy pomagać odnaleźć indywidualną drogę do celów, z którymi przychodzą podopieczni. Czasem te cele podczas naszej współpracy zmieniają się. Staram się prowadzić ludzi w zgodzie z tym, co czują, pomagam odnaleźć najlepszą drogę dla każdego z nich. Każdy ma inną przestrzeń do przeprowadzenia zmiany, ale zawsze można to sprytnie poukładać, aby czuć się dobrze, aby być zdrowym na lata.

A – Marysiu, opowiedz, proszę, jak wygląda Twoja praca w przypadku konkretnej osoby, która się do Ciebie zgłasza, a jak w przypadku zajęć grupowych – bo takie też prowadzisz.. Możesz posłużyć się moim przykładem (uśmiech).

M – Aniu, zgłosiłaś się do mnie z konkretnymi oczekiwaniami i do nich dobrałam odpowiednią liczbę aktywności i odpowiednią formę, biorąc pod uwagę to, ile masz czasu i jakie możliwości. Połączyłyśmy to ze zmianami w odżywianiu, wyeliminowałyśmy niektóre produkty, grupy produktów. Po tych zmianach zauważyłaś, że czujesz się lepiej, miałaś więcej energii, a kilogramy zaczęły same spadać – nie musiałaś przy tym liczyć kalorii.

A – Marysiu, opowiedz, proszę, jak wygląda Twoja praca w przypadku konkretnej osoby, która się do Ciebie zgłasza, a jak w przypadku zajęć grupowych – bo takie też prowadzisz.. Możesz posłużyć się moim przykładem (uśmiech).

M – Aniu, zgłosiłaś się do mnie z konkretnymi oczekiwaniami i do nich dobrałam odpowiednią liczbę aktywności i odpowiednią formę, biorąc pod uwagę to, ile masz czasu i jakie możliwości. Połączyłyśmy to ze zmianami w odżywianiu, wyeliminowałyśmy niektóre produkty, grupy produktów. Po tych zmianach zauważyłaś, że czujesz się lepiej, miałaś więcej energii, a kilogramy zaczęły same spadać – nie musiałaś przy tym liczyć kalorii.

A – Rzeczywiście w moim przypadku to wszystko zadziałało. Niestety nie każdy ma możliwość być pod opieką trenera personalnego, dlatego – jeśli możesz – zdradź uniwersalne wskazówki dla każdego odnośnie ruchu.

M – Myślę, że przede wszystkim każdy powinien zadać sobie pytanie, co lubi robić, a jak nic nie lubi robić, to zastanowić się, jaka aktywność mogłaby sprawić mu przyjemność. Ja często  zalecam spacer. Jest to najłatwiejsza forma aktywności dla naszego aparatu ruchu. Jest to super pomysł na start, mało nas kosztuje, a pozwala wejść w systematyczną pracę. Suma tych podjętych aktywności daje nam efekt wow. Ta czynność ma stać się rutyną, jak mycie zębów. Może to być jazda na rowerze, pływanie, coś, co sprawia przyjemność. Myślę, że w kontekście długowieczności na pewno wspaniałym narzędziem jest trening oporowy, czyli z ciężarem, np. w formie gum lub własnym obciążeniem. Moim zdaniem takiej aktywności powinno być około 30 minut 3 razy w tygodniu. W ten sposób będziemy dbać o odpowiednio wysoki poziom tkanki mięśniowej w naszym organizmie.

A – 3 razy w tygodniu to dużo i nie dużo, zależy, jak wiele mamy różnych obowiązków. Marysiu, powiedz, proszę, ile razy w tygodniu początkujący powinien zejść z kanapy i wyruszyć na spacer. Zacznijmy od tej najłatwiejszej i najtańszej formy ruchu.

M – Badania wskazują na to, że już 15-minutowy spacer wpływa pozytywnie na nasz organizm. Możemy dostosować to do swoich możliwości. Może to być wyjście do sklepu lub na przystanek. 15 minut dziennie da nam w tygodniu fajny sumarycznie wynik. Możemy też ten czas łączyć i spacerować rzadziej, ale dłużej. Gdy będziemy już w stopniu bardziej zaawansowanym, możemy przejść do marszobiegu, gdzie pewien odcinek idziemy, a pewien odcinek biegniemy. W ten sposób będziemy tworzyć większy deficyt kaloryczny i dzięki temu kilogramy będą nam spadać.

Ruch to nie wszystko

A – Wspomniałaś też już wcześniej, że ruch to nie wszystko, że warto połączyć to z jakąś dietą. Jaki rodzaj diety polecasz? Ja to nazywam zdrowym stylem życia, bo brzmi przyjemniej, a jak jest przyjemniejsze, jest też bardziej skuteczne. Podziel się wskazówkami dotyczącymi zdrowego odżywiania. Co powinniśmy jeść, a czego absolutnie nie. Co wykreślić z naszego menu, aby być zdrowym i prężnym.

M – Ja stosuję zasadę i polecam ją moim podopiecznym, żeby jeść produkty, które nie mają składu, czyli jabłko nie ma dodatkowego składu, avocado nie ma dodatkowego składu. Są to produkty złożone z jednego składnika i dzięki temu nie ma substancji, przez które nasz organizm może być zatruwany. Myślę sobie, że takie odżywianie będzie służyło każdemu. Nie ma jednej recepty dla wszystkich. Najlepiej tu zadziałać na zasadzie sprawdzania siebie, sprawdzania, co nam służy. Żeby to było tak naturalne, normalne dla nas, że jesteśmy w stanie wytrzymać dłuższy czas. Wcześniej czy później nakładanie sobie restrykcji w zakresie odżywiania działa odwrotnie. Chodzi o to, żeby dobrać jego sposób do indywidualnych  preferencji. Najważniejsze, żeby czuć się z tym dobrze. Jeżeli miałabym coś rekomendować, byłaby to dieta z dużą ilością warzyw, zdrowych tłuszczów i  i pełnowartościowego białka.

Ruch to nie wszystko

A – Wspomniałaś też już wcześniej, że ruch to nie wszystko, że warto połączyć to z jakąś dietą. Jaki rodzaj diety polecasz? Ja to nazywam zdrowym stylem życia, bo brzmi przyjemniej, a jak jest przyjemniejsze, jest też bardziej skuteczne. Podziel się wskazówkami dotyczącymi zdrowego odżywiania. Co powinniśmy jeść, a czego absolutnie nie. Co wykreślić z naszego menu, aby być zdrowym i prężnym.

 

M – Ja stosuję zasadę i polecam ją moim podopiecznym, żeby jeść produkty, które nie mają składu, czyli jabłko nie ma dodatkowego składu, avocado nie ma dodatkowego składu. Są to produkty złożone z jednego składnika i dzięki temu nie ma substancji, przez które nasz organizm może być zatruwany. Myślę sobie, że takie odżywianie będzie służyło każdemu. Nie ma jednej recepty dla wszystkich. Najlepiej tu zadziałać na zasadzie sprawdzania siebie, sprawdzania, co nam służy. Żeby to było tak naturalne, normalne dla nas, że jesteśmy w stanie wytrzymać dłuższy czas. Wcześniej czy później nakładanie sobie restrykcji w zakresie odżywiania działa odwrotnie. Chodzi o to, żeby dobrać jego sposób do indywidualnych  preferencji. Najważniejsze, żeby czuć się z tym dobrze. Jeżeli miałabym coś rekomendować, byłaby to dieta z dużą ilością warzyw, zdrowych tłuszczów i pełnowartościowego białka.

A – Moim zdaniem ważne jest też, jak my te przemiany nazwiemy. Jak będziemy mówić „dieta”, to w głowie mamy, że zaraz ona się skończy. Nie możemy się doczekać, kiedy się skończy i będzie widać efekty. W moim przypadku bardzo przemówiły do mnie Twoje słowa, żeby nie traktować tego jako diety, tylko jako zdrowy styl życia. Jak wbiłam sobie to do głowy, nie traktuję tego jako wyrzeczenie, ale myślę, że robię coś fajnego dla siebie. To właściwe nazywanie jest mocno motywujące. Wyrzeczeń nikt nie chce, ale zadbać o siebie chce każdy.

M – Bardzo często podchodzimy do tego, że wiąże się to z jakimiś procedurami, nakładaniem na siebie obciążenia, wyrzeczenia, na które nasz organizm reaguje odrzuceniem albo wejściem w to na chwilę. Myślę, że podejście do tematu aktywności fizycznej, jak i odżywiania jako znalezienie swojej drogi i prowadzenie zdrowego stylu życia będzie możliwe do utrzymania na stałe. Bardzo lubię zasadę 80 na 20. Chodzi o to, żeby w naszej diecie przeważały zdrowe produkty, nieprzetworzone, o których mówiłam. Ale jeżeli Twoją słabością jest cukierek lub ciastko, to dlaczego masz go nie zjeść? Nie możemy popadać w skrajności, bo w którymś momencie każda skrajność przyniesie skutek odwrotny i kiedyś się złamiemy – za miesiąc albo pół roku. Może odbić się to czkawką i pojawi się kompulsja. Zjedzenie ciastka raz w tygodniu nie zaburzy twojego zdrowia ani nie zrobi takiej szkody jak nałożenie restrykcji, których nie jesteśmy w stanie znieść, więc rezygnujemy i „pozwalamy sobie” na wszystko. Wtedy pojawia się problem, bo mamy taką huśtawkę, nie jesteśmy ustabilizowani, a chodzi o to, aby w zdrowym stylu życia wytrwać i czerpać z tego radość, czuć się dobrze.

A – Myślę sobie, że kiedy człowiek ma coś zabraniane, to się buntuje. Jak ktoś nam mówi, że nie możemy tego, tego i tamtego, to w pewnym momencie mamy tego dosyć, nie chcemy w tym trwać. U mnie jest tak, że gdy nachodzi mnie pokusa, gdy zastanawiam się, czy mogę coś zjeść, ciągle mam w głowie Twoje słowa: „Możesz, ale po co?”. I to jest ekstra, bo czuję wtedy, że mam wolność wyboru, mogę to zrobić, nikt mi nie zabrania, ale w sumie, po co to robić? I u mnie rozsądek przeważa.

M – Tak, ale to tak jak rozmawiałyśmy: fajnie zadać sobie to pytanie, ale jak podejmiesz decyzję, że jednak zjesz to ciastko, to zrób to z pełną radością. Ważne, żeby nie wyrzucać sobie, że wszystko zaprzepaszczone i  nie ciosać sobie kołków na głowie, nie obwiniać się. W przeciwnym razie trudniej się potem zmobilizować. Nie traktujmy tego jako zawód, tylko naszą świadomą decyzję. Możemy znaleźć zdrowe alternatywy naszych zachcianek, np. czekoladę zamienić na gorzką, tradycyjne ciasto zamienić na zdrowszą wersję (np. marchewkowe lub sernik białkowo-tłuszczowy). Myślę, że jest to kwestia chęci. Profity, jakie potem dostajemy od naszego organizmu, i energia, która do nas przychodzi w związku z aktywnością i zdrowym odżywianiem, są motywujące i dają „kopa” do dalszego życia według tego, co wypracowujemy. W ten sposób buduje się też poczucie własnej wartości. Myślę, że Ty teraz odcinasz kupony od swoich dotychczasowych decyzji. Dla mnie najważniejsze w procesie prowadzenia Was jest pomoc w znalezieniu radości z tej drogi. Powtórzę to jeszcze raz – to ma być długofalowe.

Dawać świadectwo

A – Fajne w tym wszystkim jest to, że nie jest to choroba, a zaraża innych.

M – Tak, tak, można to tak nazwać.

A – Ja widzę po swoim otoczeniu, że ktoś, kto podchodził do tego, co robię, sceptycznie, teraz sam w to wchodzi. I to jest budujące. Dając świadectwo swoim działaniem i uśmiechem przy tym, poszerzamy krąg osób, które chcą o siebie zadbać.

Marysiu, podsumujmy naszą rozmowę:

– Jeżeli chodzi o ruch, to rekomendujesz 15 minut codziennie lub dłużej 2-3 razy w tygodniu.

– Jeżeli chodzi o odżywianie, to jak najkrótsze etykiety.

 M – Tak, jak najkrótsze etykiety i tak zwana nieprzetworzona żywność oraz zasada 80 na 20, o której już mówiłam. Ważne, żeby dać sobie przestrzeń na te produkty, które są naszymi przyjemnościami, czymś, coś, co utuli nasze zachciewajki – w szczególności na początku. Myślę, że ważne jest mieć w głowie, że na co dzień jem zdrowo, ale będę mogła czasem bez wyrzutów sumienia zjeść to, co chcę – taka równowaga w tym wszystkim.

A – Fajne w tym wszystkim jest to, że nie jest to choroba, a zaraża innych.

M – Tak, tak, można to tak nazwać.

A – Ja widzę po swoim otoczeniu, że ktoś, kto podchodził do tego, co robię, sceptycznie, teraz sam w to wchodzi. I to jest budujące. Dając świadectwo swoim działaniem i uśmiechem przy tym, poszerzamy krąg osób, które chcą o siebie zadbać.

Marysiu, podsumujmy naszą rozmowę:

– Jeżeli chodzi o ruch, to rekomendujesz 15 minut codziennie lub dłużej 2-3 razy w tygodniu.

– Jeżeli chodzi o odżywianie, to jak najkrótsze etykiety.

 M – Tak, jak najkrótsze etykiety i tak zwana nieprzetworzona żywność oraz zasada 80 na 20, o której już mówiłam. Ważne, żeby dać sobie przestrzeń na te produkty, które są naszymi przyjemnościami, czymś, coś, co utuli nasze zachciewajki – w szczególności na początku. Myślę, że ważne jest mieć w głowie, że na co dzień jem zdrowo, ale będę mogła czasem bez wyrzutów sumienia zjeść to, co chcę – taka równowaga w tym wszystkim.

A – Marysiu, ja uzupełnię jeszcze ze swojego doświadczenia, że proponowałaś mi wyeliminować cukier, skąd się da.

M – Tak, tak, wyeliminować biały cukier.

A – Ja zastępuję go ogromną ilością owoców, jest mi słodko, a nie odkłada się w boczkach i nie szkodzi.

M -Myślę, że tutaj podejście do siebie w kwestii odżywiania można zamknąć w zdaniu, które często powtarzam swoim podopiecznym „Nie traktuj swojego organizmu jako śmietnik. Pomyśl, że chcesz go karmić dobrym, zdrowym jedzeniem”. Chciejmy tak się odżywiać, żeby to działało wiele, wiele lat. Za 20-30 lat będziemy zbierać żniwo tego, co zasiejemy teraz. Możemy być okazami zdrowia. W ostatnim czasie obserwuję swoją mamę, która w wieku prawie 70 lat ma mnóstwo aktywności w swoim życiu, dobrze się odżywia i udowadnia, że w każdym wieku można rozpocząć dobrą przemianę, trening, aktywności itd.

A – Marysiu, ja uzupełnię jeszcze ze swojego doświadczenia, że proponowałaś mi wyeliminować cukier, skąd się da.

M – Tak, tak, wyeliminować biały cukier.

A – Ja zastępuję go ogromną ilością owoców, jest mi słodko, a nie odkłada się w boczkach i nie szkodzi.

M -Myślę, że tutaj podejście do siebie w kwestii odżywiania można zamknąć w zdaniu, które często powtarzam swoim podopiecznym „Nie traktuj swojego organizmu jako śmietnik. Pomyśl, że chcesz go karmić dobrym, zdrowym jedzeniem”. Chciejmy tak się odżywiać, żeby to działało wiele, wiele lat. Za 20-30 lat będziemy zbierać żniwo tego, co zasiejemy teraz. Możemy być okazami zdrowia. W ostatnim czasie obserwuję swoją mamę, która w wieku prawie 70 lat ma mnóstwo aktywności w swoim życiu, dobrze się odżywia i udowadnia, że w każdym wieku można rozpocząć dobrą przemianę, trening, aktywności itd.

Trenuj z Mańko

A  – Marysiu, gdzie cię można znaleźć oprócz Fundacji dla Rodziny?

M – Oprócz Fundacji można znaleźć mnie w mediach społecznościowych. Głównie działam na Instagramie „Trenuj z Mańko”, na Facebooku też jako „Trenuj z Mańko” i „Marysia Mańko”. Głównie tam działam. Prowadzę zajęcia z grupami, personalnie, działam też on-line i pomagam odnaleźć drogę do celu każdej osoby, której w głowie pojawi się chęć do zmiany.

A  – Marysiu, dziękuję Ci za twoją obecność w Fundacji, za to, co robisz, za Twoją pozytywną energię, za to, że Ci się chce, za to, że potrafisz zrobić tak, że innym też się chce. Osobiście dziękuję Ci za to, co zrobiłaś w moim życiu, z moim ciałem.

Życzę Ci kolejnych sukcesów, kolejnych przemian ludzkich ciał i dusz, bo to u Ciebie idzie w parze. Zdrowia i siły.

M – Myślę, że warto podsumować, że w zdrowym ciele zdrowy duch. Ja z Fundacji czerpię bardzo dużo z różnych narzędzi dla ducha, które mogłybyśmy omówić w kolejnym wywiadzie. W tym wszystkim musi być zachowana równowaga. Ile energii i uważności wkładasz w swoje ciało, tyle energii i uważności trzeba dawać dla ducha. Odkryłam w sobie powołanie, aby prowadzić ludzi do celów typowo cielesnych, fizycznych i zdrowotnych. Bardzo się jednak cieszę, że dzięki Fundacji mogę rozwijać się duchowo i jeszcze bardziej otwierać na Ducha Świętego, który daje sygnał do zmiany i wspiera w przemianach i procesach (mnie i moich podopiecznych). Chwała Panu! Tylko tak mogę to podsumować. Ja ze swojej strony chętnie będę pomagać w Fundacji dla Rodziny i rozwijać się jako jej członek.

A – Dziękuję Ci bardzo. 

Autor: Anna Sankowska