Jest rok 1955. Dwoje szalenie zakochanych w sobie ludzi wymienia listy pełne pasji i miłości. Każde zdanie jest jak melodyjna symfonia ich uczuć, które podróżują między nimi na kartach papieru.
Tych dwoje to Piotr Molla i Joanna Beretta. Dokładnie. Ta święta Joanna Beretta-Molla. Matka, która poświęciła swoje życie, aby ratować jeszcze nienarodzoną córkę. Tę historię zna każdy katolik, za to nie każdy zna historię zawartą w malutkiej książeczce o wdzięcznym tytule „Podarunek miłości”.
Są to listy z okresu narzeczeństwa Joanny i Piotra. Hm… co święta narzeczona mogła pisać do ukochanego? Czy to w ogóle wypada, by wchodzić w taką intymność osoby wyniesionej na ołtarze? No wypada, jeszcze jak! Historia narzeczeństwa Joanny i Piotra to kopalnia inspirujących przykładów, jak doskonalić sztukę bliskości, która jest nie tylko owocem miłości, ale także drogą do dojrzałego małżeństwa.
Ta krótka lektura z powodzeniem może uchodzić za przewodnik po budowaniu więzi.
Na co postawili Mollowie?
Joanna i Piotr nie mieli przed sobą tajemnic. Otwarta komunikacja była ich codziennością. W listach pisali także o tym, co trudne.
Odgrywało kluczową rolę w ich relacji. Już w drugim liście Joanna przechodzi z Piotrem na „ty”, pisząc: „Wybacz spoufalenie, ale taka właśnie jestem”. Wymagało to zaufania, że jej ukochany przyjmie ją bez względu na wszystko.
Niektóre listy to po prostu opis dnia. Opowiadanie o zwykłych sprawach było wyrazem ich pragnienia, by już teraz aktywnie uczestniczyć w codzienności ukochanej osoby.
Joanna i Piotr powierzali sobie wzajemne pragnienia, obietnice, powierzali sobie radości i dążenia. Budowało to pewność, że są dla siebie wsparciem w każdym momencie.
W listach Joanny i Piotra nieustannie wybrzmiewają: wzajemna miłość, troska, szacunek, zachwyt, zainteresowanie, tęsknota, pragnienie dobra dla drugiego. Kluczowe jest to, że obydwoje dawali z siebie, nie oczekując niczego w zamian.
Było integralną częścią ich bliskości. Budowało jeszcze silniejsze poczucie jedności i wzajemnego zrozumienia.
Przesłane zdjęcia, niespodzianki czy ambulatorium dla Joanny. Bez względu na formę miały na celu sprawienie przyjemności ukochanej osobie.
Obydwoje byli głęboko wierzącymi ludźmi. Postanowili zbudować swój dom na skale. W listach nieustannie zapewniali o wzajemnej modlitwie. Świadczyło to o głębokiej duchowej więzi między narzeczonymi.
Każdy list jest jej pełen. Obydwoje potrafili dostrzegać całe dobro, którym zostali obdarowani. Nieustannie dziękując, pomnażali szczęście.
W listach narzeczeńskich Joanny Beretty Molli i Piotra Molli znajduje się nie tylko piękno miłości, ale również wartość bliskości. Ktoś powiedział, że miłość i jej siła objawiają się w zdolności do uniesienia cierpienia. Intymność natomiast, poza tym, że nadaje więzi urok, to przygotowuje na chwile najtrudniejsze. Bez wątpienia to właśnie ta głęboka więź pozwoliła Joannie i Piotrowi stanąć twarzą w twarz z trudnościami i cierpieniem, których doświadczyli.
Niech ich przykład będzie dla nas inspiracją do budowania trwałych, pełnych bliskości relacji.
Autor: Agnieszka Pakuła